środa, 9 lipca 2014

Rozdział 7

Na początku bardzo chciałam was przeprosić za długą nieobecność.

Siedziałam w salonie pomiędzy Zaynem a Nathanem i czytałam książkę, którą znalazłam w pudełkach na strychu. Wczorajszy wieczór i dzisiejszy ranek spędziłam na sprzątaniu. Chłopaki wymyślili sobie, że zrobią imprezę, a moje sprzeciwy kompletnie ich nie interesowały. Zachowują się tak, jakbym była kimś z ich świata. Niestety ja taka nie jestem. W moim pokoju wciąż są pluszaki. Nie noszę przy sobie broni i nie przeklinam. Nie jestem zwinna i wcale nie umiem walczyć, a nawet się bronić. Nie nadaję się do takiego świata.
-Durna ta książka- mruknęłam przewracając ostatnią stronę.
-Yhym...- mruknęli oboje w tym samym czasie. W ogóle mnie nie słuchali. Wpatrywali się tylko w telewizor, w którym leciał podobno jakiś ważny mecz.
-Nie słuchacie mnie
-Słuchamy, słuchamy- uciszyli mnie ręką i znów byli zapatrzeni w ekran. Eh. Nic nie zdziałam. I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę!- krzyknęłam, by mnie usłyszeli. Pokiwali głową, nawet nie mrugając.
-Nie!- po chwili krzyknął Nathan i zerwał się tak, jakby siedział na jeżu. Wyprzedził mnie i zatrzymał przed drzwiami.
-Cassie, a jakby to był ktoś z ludzi Saby?- zaczął panikować. Saba to podobno ten gość, który chce mnie dorwać. Wczoraj szatyn trochę mi o nim opowiadał. Ale wątpię, żeby koleś który ma taką ksywkę był niebezpieczny. Równie dobrze mógłby się nazywać różowy miś.
-I postanowił dzwonić dzwonkiem?- spytałam z wielkim uśmiechem
-Ej wyluzujcie. To tylko Sara. Zaprosiłem ją- powiedział Zayn idąc wolnym krokiem w naszą stronę
-W takim razie luzik. Chodź młoda podlejemy kwiatki- Nath pociągnął mnie za rękę do salonu. odwróciłam jednak wzrok i zobaczyłam dziewczynę na oko w moim wieku, która zgrabnie weszła do środka. Była bardzo niska, ale nosiła wysokie szpilki. Jej jasne tlenione włosy sięgały za pas i były dłuższe, od czarnej spódniczki, którą miała na sobie. Oczy były wyraźnie podkreślone i takie... hmmm... mroczne. Ciemne tęczówki świeciły w połączeniu z bordowymi cieniami. Brwi były wyraźnie zarysowane kredką, a na ustach widniała szminka w kolorze mocno dojrzałej wiśni. Wyglądała... ostro. Nie odezwała się ani słowem i nie spojrzała na nikogo z nas. Złapała tylko Malika za koszulkę i pociągnęła na piętro. Emanowała pewnością siebie. Nie było mowy, by mógł się jej sprzeciwić. Z resztą chyba nawet tego nie chciał. Widziałam na jego twarzy zadziorny uśmiech, a w oczach błysk. Podobała mu się. To było pewne. Już z daleka można to było zauważyć. Szkoda, że nikt nie patrzy tak na mnie...
-Kim jest Sara?- te słowa wyleciały z moich ust z taką szybkością, że dopiero po chwili zorientowałam się o co ja pytałam.
-Informatorką Zayna. Przynosi nam najnowsze wieści
-I tyle?- spytałam podnosząc jedną brew
-No nie do końca. Ją i Dangera łączy przygoda łóżkowa
-Ale myślałam, że nie chce mieć żadnych gości
-Może miał taką zachciankę. Ciężko go rozgryźć. A co? Zazdrosna jesteś?
-Też coś. To jakiś absurd- burknęłam
-A nie sądzisz, że absurdem jest to, że grzeczna dziewczynka mieszka w jednym domu z dwoma gangsterami?
-Nie jestem o niego zazdrosna- warknęłam- Tylko po prostu chciałabym mieć tak samo, jak ta Sara- jęknęłam siadając na kanapie. Nath zrobił to samo i po przyjacielsku objął mnie ramieniem.
-Z takim wyglądem to ty nie masz najmniejszych szans
-Dzięki- burknęłam wściekła na niego. Zamiast mi pomóc to on mnie obraża. Super.
-Nie obraź się, ale wyglądasz jak stara panna
-Ćwiczyłeś bycie miłym?
-Trzeba cię trochę podrasować. Jak chcesz to mogę ci pomóc
-Wchodzę- uśmiechnęłam się i zadowolona pocałowałam go w policzek.

Okazało się, że Nathan zna się na rzeczy. Ubrał mnie w zwiewną, jasno niebieską sukienkę z odsłoniętymi plecami. Jej górna część była wykonana z delikatnej koronki, która prawie nic nie zasłaniała. Czułam się inaczej. Ale najważniejsze, że seksownie.
-Cassie wyjdź już-Nath dobijał się do łazienki,w której się przebierałam. Niepewnie otworzyłam drzwi i stanęłam przed nim.
-I jak?- spytałam nieśmiało chowając zarumienioną twarz pod włosami.
-Wyglądasz... łał- podrapał się po głowie szeroko się uśmiechając.
-To znaczy, że dobrze?
-Idealnie. Jak anioł w piekle. Jesteś zarazem grzeczna i cholernie pociągająca
-Przestań, bo się rumienię-pisnęłam zdenerwowana 
-Zostało tylko jeszcze dwie rzeczy
-Jakie?
-Musimy trochę skrócić ci włosy. Za bardzo się za nimi chowasz.
-Ymm... okej- przyglądnęłam się moim końcówką. Były okropnie zniszczone. Może faktycznie nowa fryzura dobrze mi zrobi.
-I co powiesz na kolczyk? Może w pępku?
-Zwariowałeś!- krzyknęłam. Nie ma mowy! Nigdy na to się nie zgodzę. Nie, nie i jeszcze raz nie.
-Oj Cassie, Cassie. Zastanów się jeszcze. A teraz jedziemy do fryzjera- pociągnął mnie za rękę
-Malik nie będzie miał nic przeciwko, że wychodzę? To chyba niebezpieczne
-W tym stroju to nikt cię nie pozna. Wyglądasz w nim o wiele ładniej 
-Bo wcześniej byłam brzydka, tak?
-Ty to powiedziałaś-cwaniacko się uśmiechnął i zaprowadził do garażu.
_________
Długo mnie nie było, ale miałam pewne problemy.  
Dobra a teraz pytanie. Chcecie w następnym rozdziale scenę 18+ ??