piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 8



Już od paru godzin siedziałam w swoim pokoju i wpatrywałam się w okno. Nie mogłam się na niczym innym skupić, bo zza ściany ciągle było słychać jęki tej durnej Sary. Czy nie mogłaby się wreszcie zamknąć? Miałam ochotę pójść tam i jej przywalić, no ale co z tego?  W życiu nie odważyłabym się tego zrobić. Jestem za słaba. Gdy ponownie wyjrzałam przez szybę zobaczyłam trzy, czarne, wielkie samochody, z których wysiedli mężczyźni w kamizelkach kuloodpornych.
-Nathan!- wybiegłam z pokoju głośno krzycząc- Nathan!- powtórzyłam, gdy się nie odezwał.
-Czego się tak wydzierasz?- z pokoju obok wyszedł Zayn w samych bokserkach.
-Jak wyjrzysz przez okno to się dowiesz- burknęłam widząc jego zirytowaną minę.
-Kurwa!- przeklął ubierając się. Kątem oka widziałam, że Sara robi t samo.
-Idź po Nathana. Jest na strychu. Powiedz, żeby tu przyszedł, a ty tam zostań- mruknął popychając mnie i wyjmując jakąś większą broń z szafki.
-No już! Na co czekasz?- spojrzał na mnie tymi swoimi, wielkimi, cudownymi ,brązowymi oczami i czekał na jakąś reakcję. Zaraz po tym, jak się ocknęłam pobiegłam piętro wyżej, gdzie podobno miałam znaleźć Nathana.
-Już wiem. Schowaj się tu i nie wychodź- wepchnął mnie do jakiegoś małego pomieszczenia i zatrzasnął drzwi. Czy oni traktują mnie, jak jakiś przedmiot, czy tylko mi się wydaje?
~~*~~
Okej. Nudno tu. Żadnych strzałów nie było słychać, a ja marzyłam o tym, by jak najszybciej opuścić tą klitkę. Zaczynało mi powoli brakować powietrza. Nie lubię przebywać w tak małych pomieszczeniach.  Usiadłam na podłodze i przyciągnęłam kolana do brody. Słyszałam czyjejś kroki. Wybijały dosyć fajny rytm. Zaczęłam nucić jakąś piosenkę. Siedzę tu od kilkunastu minut, a wydaje mi się, jakby to była wieczność.
-Serio?! Jak mogłeś o niej zapomnieć!- rozpoznałam głos Zayna, który chwilę później wypuścił mnie z tej klatki.
-Dłużej się nie dało?- mruknęłam obciągając w dół sukienkę, gdyż dalej uważałam, że jest za krótka- Nie słyszałam strzałów- szepnęłam nie wiedząc, czy mogę się odzywać.
-Pomylili adresy- zaśmiał się mulat i wyszedł
-Ale jak to?- spytałam idąc za nim
-Szukali sąsiada.
-Czyli mam rozumieć, że...
-Nikt nie wie, że tu jesteśmy- burknął znudzony rozmową ze mną.
-Zayn- z pokoju mulata wyszła ta głupia suka.
-O Sara. Jeszcze tu jesteś?- spytał, po czym wyciągnął colta i strzelił prosto w jej głowę. Krew trysnęła na wszystkie strony. Pisnęłam i odwróciłam się, wpadając w ramiona Nathana. Mimo, że nie lubiłam tej dziewczyny, było mi jej żal. Nawet nie wiedziałam, że płaczę. Zorientowałam się, gdy zobaczyłam mokre plamy na koszulce chłopaka.
-Zwariowałeś?! Musiałeś robić to przy Cassie?! Czy ty w ogóle musiałeś to robić?!- Nath wychodził z siebie. Było widać, że kompletnie nie rozumiał zachowania przyjaciela.
-Nudziło mu się- wysyczał mulat, po czym przekroczył ciało dziewczyny i zamknął się w pokoju.
-Cassie uspokój się- szepnął mi do ucha Nathan. Dopiero po usłyszeniu jego głosu zrozumiałam, że mam przyspieszony oddech i ledwo trzymam się na nogach. Nie potrafiłam zrozumieć, jak można z tak zimną krwią zabić człowieka, z którym w dodatku spędziło się kilka godzin na dobrej zabawie.
-Idź do siebie i spróbuj się uspokoić- mocno mnie przytulił i otworzył drzwi do mojego pokoju.
~~*~~
Obudziłam się w nocy z krzykiem. Zgadniecie co mi się śniło? Nie tak trudno się domyślić. Przyciągnęłam kolana do brody i zaczęłam cichutko szlochać. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a po chwili poczułam, jak obok mnie ugina się materac.
-Nathan?- szepnęłam cicho ocierając łzy.
-Nie ślicznotko. Co ci się śniło?- usłyszałam zachrypnięty głos Zayna
-Ty- burknęłam obrażona. Tan tylko zaśmiał się i obejmując przyciągnął do siebie. Dziwne, ale mogę przysiąc, że poczułam się wtedy tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy w życiu.
-Pięknie dziś wyglądałaś- mruknął mi do ucha
-Dobranoc Zayn- przysunęłam się bliżej niego i zamknęłam oczy, czekając na sen.